PAŁAC MAŁACHOWSKICH



Helena Broniewska 

Pałac Małachowskich mieści się w Nałęczowie w parku. Dokoła niego rosną bujne drzewa różnych gatunków. Pałac został pobudowany przez Stanisława Małachowskiego. Stanisław nie miał potomstwa, pałac zapisał bratu Bronisławowi (Antoniemu), który był ekologiem. Badał zawartość wód i ziemi nałęczowskich, stwierdził, że źródła i ziemia nałęczowska zawierają minerały lecznicze jak żelazo, salicyl i inne. Po za tym bujna przyroda wpływa kojąco na człowieka i tak powstało uzdrowisko. Pałac wiele lat służył kulturze ( lata 60-te, 70-te, 80-te).

W pałacu mieści się piękna sala balowa akustyczna, w której odbywały się koncerty muzyki klasycznej. Występowali tu pianiści, laureaci konkursów szopenowskich jak pani Halina Czerny-Stefańska, Hesse-Bukowska, Adam Harasiewicz, Paleczny, Olejniczak. Występowała również pianistka z Białorusi, Lili Batiriewa nagrodzona nagrodami całego świata. Występowali w pałacu śpiewacy operowi jak Teresa Żylis-Gara, Bogna Sokorska, Halina Mickiewiczówna, Bernard Ładysz, jego żona śpiewaczka pani Leokadia.

Następni śpiewacy: imion nie pamiętam. Hiolski, Paprocki, Paulos Roptis, początkujący Tadeusz Szkukier, obecnie śpiewa na światowych scenach. Przyjeżdżała do uzdrowiska pani Maria Fołtyn, wielka miłośniczka Moniuszki, śpiewała w pałacu tylko kompozycje Moniuszki, rozsławiała go na cały świat, jeździła nawet do Japonii, prawdopodobnie z operą ,,Halka”.

W sali balowej było spotkanie z panem Melchiorem Wańkowiczem, korespondentem wojennym. Odbywały się również spotkania i szkolenia personelu medycznego. Przyjeżdżali lekarze i profesorowie medycyny przekazując nowoczesne wiadomości z medycyny.

Na parterze pałacu była kawiarnia i sala taneczna z bardzo spokojną muzyką, przy której chorzy na serce kuracjusze mogli potańczyć.


Izabella Nowotny

Sala balowa pałacu Małachowskich- ciekawa kolorystyka, pomyślałam, gdy pierwszy raz się w niej znalazłam. Ściany i sufit białe, sztukateria w ciemnej zieleni i brązie. Okropne- mówili mieszkańcy Nałęczowa. Przed remontem była kremowa ze złotą sztukaterią. Okropnie- pomyślałam sobie.

Sala byłą tak zorganizowana, że scena na podniesieniu była przy krótszej ścianie, duża scena była z prawego boku i z tyłu. Pewnego dnia występujący zespół kameralny odwrócił krzesła. Grał na tle okien, siedzieliśmy tyłem do podium z lewej strony okna wzdłuż sali. Za oknami pejzaż parkowy, korony drzew w kolorach ciemnej zieleni i brązu. Kolory wchodziły do wnętrza- co za harmonia.

Przekonałam się że kolorystyka kremowo-złota była z pewnością nie trafiona.


Jolanta Jakiewicz

Widok pałacu nieodmiennie kojarzyć mi się będzie z tańcem. Przysiadałam na ławeczce i patrzyłam jak w okresie letnim kuracjusze brali udział w tzw. fajfach i natychmiast uruchamiała się moja wyobraźnia. Wędrowałam w czasie i widziałam bale odbywające się w pałacowych wnętrzach. Czułam jak w powietrzu unosi się miłość, oczekiwania, marzenia…


Jerzy Jakiewicz

Mój pierwszy bal sylwestrowy.

Lata 60-te, orkiestra dęta (żołnierze i strażacy) MARSZ RADECKIEGO

Siedziba TPN. 

Przynoszenie ciasta z ,,Eweliny”, na imprezy.

Nadzieja na restaurację pałacową.


Aneta Bednarczyk

Pamiętam, że miałam pilną sprawę do Pań z muzeum Prusa, które w tamtym czasie miało swoją siedzibę na ostatnim piętrze Pałacu Małachowskich. 

Wchodzę do budynku drzwiami znajdującymi się z tyłu obiektu. Na parterze w szatni siedzi wysoki, łysy jegomość i poczytuje gazetę. Słysząc, że ktoś wchodzi podnosi głowę i pyta w czym może pomóc. Szybciutko instruuje mnie jak mam dotrzeć do celu. Pierwsze kroki, które stawiam na schodach, powodują że mam ciarki na plecach. Pierwszy raz jestem w tym historycznym miejscu i czuje, że historia wyziera się z każdego kąta. Im wyżej, tym schody bardziej skrzypią, wywołując we mnie lekkie obawy, czy zaraz się nie zawalą. I myślę sobie, że to głupie, one nie jedno zniosły. Na każdym piętrze widzę po kilka par jasnych drzwi. Kiedyś zapewne były białe, ale czas zrobił swoje i straciły już swój blask i kolor. Zastanawiam się, co za nimi może się znajdować, bo wszystkie są pozamykane. Ale aż mnie korci, żeby któreś z nich otworzyć. Idę jednak dalej, bo cel jest wyżej. Im wyżej tym jest jaśniej… 

Zapach jaki się unosi wokół mnie jest fascynujący. Nie wiem czy to dobre określenie, ale na tę chwilę trudno mi znaleźć inne. 

Jest wiele emocji -radość, że tu wreszcie jestem, podniecenie, lekkie odrętwienie. Szkoda, że tak późno tutaj zawitałam.


Rafał Bieliński

Wspomnienie dzieciństwa przynosi mi na myśl Pałac Małachowskich. Obiekt usytuowany w parku. Zawsze to byłą jakaś tajemnica, to było coś nieosiągalnego. Pamiętam taras ze stolikami. Było w tych wizytach w kawiarni coś tak nobilitującego. Człowiek czuł się ważny. Ciastko czy lody smakowały tam wyjątkowo. Do tego jeszcze ta fontanna przed budynkiem, tulipanowiec zasadzony przez właściciela. Zawsze gdy do rodziców przyjeżdżali znajomi była szansa na pobyt w kawiarni. A gdy już to mama albo tata kazali mi się przebrać w odświętne ubranie, to był pewniak- wizyta w Pałacu.


Wiesława Kadzikiewicz

Budynek u wejścia do parku zapraszał dźwiękami muzyki na wieczorki taneczne kuracjuszy. Pełen ludzi upojonych muzyką i trunkami. Pięknie oświetlony w późne wieczory i w nocy. Poznawszy historię rodziny budowniczych i właścicieli budynku wdzięczna jestem, że powstał i został wpisany w historię Nałęczowa.


Jan Stępień

Pałac Małachowskich zawsze będzie mi się kojarzył z balem Sylwestrowym. Nie pamiętam dokładnej daty. Na górze, w pięknej sali zgromadzonych było kilkadziesiąt par. Gdy wszyscy zaczęli tańczyć z przerażeniem pomyślałem, że za chwilę podłoga pod nogami tańczących załamie się i runie. Oczywiście na szczęście podłoga wytrzymała ciężar tańczących i dotrwałem z Marią do białego rana. Stwierdziła, że jest niewytańczona a przecież tańczyliśmy bez przerwy kilka godzin!


Maria Szyszkowska

Piękne wnętrze sali balowej tego pałacu skojarzyło mi się trwale jako wspaniałe tło organizowanych przez TPN spotkań ze mną. Tłumnie przybywali na nie przede wszystkim mieszkańcy Lublina i wywiązywały się interesujące dyskusje natury filozoficznej. Ale wyrzucono mnie z TPN. Odczyty się skończyły, ale bywało, że konferencje międzyśrodowiskowe, ogólnopolskie, filozoficzne, czasem międzynarodowe toczyły się częściowo w „Ewelinie” i częściowo w pałacu, przerywane ciastkami przywiezionymi przez J. J. z „Eweliny”. Jednak moje najmocniejsze przeżycia związane są z tańcami na parterze pałacu w kawiarni, bowiem wyjątkowo grała orkiestra złożona m. in. z pianisty, trąbkarza, saksofonisty, perkusisty, etc.


Krzysztof Zalech 

O Pałacu zawsze myślę w kontekście historii miłosnej. Wybudował go człowiek bardzo zakochany w swojej żonie. Stanisław Małachowski, poślubiwszy Mariannę Potocką zbudował dla niej ten Pałac, bo ten starszy o wiek był według niego zbyt skromny i mały dla jego ukochanej żony. Przykro mi,że los spłatał mu figla. 

Po skończeniu budowy, kiedy myśleli już o przeprowadzce, Marianna umiera. Stanisław sprzedaje ów pałac i wyjeżdża z Nałęczowa.


Wspomnienia zostały spisane w ramach projektu „Nałęczowskie Opowieści”, który realizuje Nałęczowski Ośrodek Kultury we współpracy z Fundacją SADOWNIA. Projekt został dofinansowany ze środków Muzeum Historii Polski w Warszawie w ramach Programu „Patriotyzm Jutra”. Efekty projektu są dostępne na stronie:  http://www.noknaleczow.pl/aktualnosci/305-opowiesci oraz https://www.yumpu.com/xx/document/view/65985710/naleczowskie-opowiesci

Wspomnienia zostały spisane w ramach projektu "Nałęczowskie Opowieści", który realizuje Nałęczowski Ośrodek Kultury we współpracy z Fundacją SADOWNIA. Projekt został dofinansowany ze środków Muzeum Historii Polski w Warszawie w ramach Programu „Patriotyzm Jutra”. Efekty projektu są dostępne na stronie:  http://www.noknaleczow.pl/aktualnosci/305-opowiesci oraz https://www.yumpu.com/xx/document/view/65985710/naleczowskie-opowiesci